poniedziałek, 21 stycznia 2013

Amnestia ratunkiem kibiców




Po październikowych wyborach w Polskim Związku Piłki Nożnej doszło do sporych zmian. Na fotelu prezesa zasiadł wybitny reprezentant Polski Zbigniew Boniek, zastępując krytykowanego Grzegorza Latę. Wielokrotnie zastraszany przez władzę, media i kibiców związek wreszcie zmienia swoją politykę. Na konferencji prasowej, po posiedzeniu Zarządu PZPN, prezes zapowiedział walkę o amnestię dla wszystkich kibiców objętych zakazami stadionowymi. Rozpoczęła się medialna burza. Politycy głośno wypowiadają się o kontrowersyjnym pomyśle. Zaczęły pojawiać się także zarzuty dotyczące współpracy Zbigniewa Bońka z „kibolami”.

O co tutaj chodzi?


Zarząd PZPN podjął uchwałę, o zwróceniu się do Komisji Ekstraklasy, Wydziału Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej, oraz Najwyższej Komisji Odwoławczej o zniesienie zakazu wstępu na mecze dla wszystkich chuliganów biorących udział w rozróbach na stadionach. Oznacza to powrót na trybuny nie tylko ludzi demolujących otoczenie. To także szansa dla kibiców skazanych za odpalenie pirotechniki. Race, petardy hukowe czy stroboskopy są surowo zakazane na imprezach masowych. - Doszliśmy do wniosku, że chcemy z kibicami współpracować. Każdy na meczu chce się wyżyć, pośpiewać, czasem można użyć kilku niecenzuralnych słów, ale mówimy o kibicach: najpierw musimy im pomóc, a potem możemy ich rozliczać. Nie będziemy zaczynać od tego drugiego– mówi Zbigniew Boniek. Prezes od początku swojej kadencji stara się poprawić stosunki na linii związek-kibice. Oprócz proponowanej amnestii Boniek obniżył ceny biletów na mecze reprezentacji, odrzucił pomysł budowy nowej siedziby władz oraz zamierza zalegalizować środki pirotechniczne.

Kontrowersje


Głównym tematem rozmów po konferencji miało być wynagrodzenie prezesa. Według tygodnika „Piłka Nożna” Zbigniew Boniek miał pobierać pensję w wysokości 40 tysięcy złotych miesięcznie. Okazało się, że sprawa zarobków nie była nawet poruszana w trakcie obrad. Głównym tematem w mediach stała się więc amnestia kibiców. - Wiem, że pan prezes oczywiście liczy na nowe otwarcie. Z mojego punktu widzenia sytuacja jest kontrowersyjna. Myślę, że jeszcze w najbliższych dniach będziemy mieli okazję z panem prezesem na ten temat rozmawiać – mówi minister sportu Joanna Mucha, która dosyć sceptycznie przyjmuje propozycję prezesa związku. Przekonani do tego pomysłu nie są także członkowie innych ugrupowań politycznych. Wielu z nich ma poważne obawy co do bezpieczeństwa na polskich stadionach. Nie akceptują także legalizacji pirotechniki. Tłumacząc się podają przykłady naszych zachodnich sąsiadów, gdzie jest ona surowo zabroniona.

Lepiej kraść niż robić oprawy


Taki transparent pojawił się na stadionie Wisły Kraków. Kibice uważają, że czeka ich większa kara za odpalenie pirotechniki na stadionie, niż za kradzież w sklepie. Jednak według polskiego prawa paradoks ten jest jak najbardziej prawdziwy. Mało kto wie, że za odpalenie racy na stadionie kibicowi grozi do 5 lat pozbawienia wolności oraz kilkuletni zakaz stadionowy. Według Zbigniewa Bońka lepsze dla widowiska sportowego jest odpalanie pirotechniki przez wykwalifikowane osoby, niż tylko przez odważne, które nie boją się drastycznych kar.

Co dalej?

           
           Teraz związek czeka na akceptację swojego pomysłu przez Ekstraklasę. Jeśli się jej doczeka można spodziewać się powrotu na stadiony masy kibiców, zwiększając w ten sposób frekwencje na meczach polskiej ligi. Co z bezpieczeństwem na stadionach? Polski Związek Piłki Nożnej na pewno nie będzie przychylnie patrzeć na akty wandalizmu polskich chuliganów. Można się będzie spodziewać nowych przepisów dotyczących walki z pseudokibicami. Pomysł ma jednak szansę powodzenia, tylko i wyłącznie za zgodą rządu. Jeżeli polskie władze odmówią pomocy w tym projekcie, temat zakończy się fiaskiem.

Co na to kibice?


- Jestem zadowolony z planów Zbigniewa Bońka. Wreszcie może powróci normalność na stadionach. Na sprawę amnestii patrzę jednak trochę z przymrużeniem oka – mówi Grzegorz, kibic Śląska Wrocław. Polscy fani piłki nożnej z umiarkowanym optymizmem patrzą w przyszłość. Wierzą w Zbigniewa Bońka i jego zdolności przywódcze. Mają nadzieję na lepszą grę polskiej Reprezentacji oraz poprawę warunków na trybunach. Jednak niejednokrotnie oszukiwani przez władzę związku, hamują swój optymizm. Kto wie, może doczekamy się czasów, gdy kibice będą śpiewać: Kochać, Kochać PZPN?

Tomasz Beczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz