Tegoroczny
Marsz Niepodległości po raz kolejny obnażył słabości państwa Polskiego. Setki
rozbitych szyb, palące się radiowozy, masa rannych osób. Warszawa stała się
areną walk politycznych na dobre kilka godzin. Zamiast uczczenia tego
niezmiernie ważnego święta, jak zwykle dajemy ponieść się emocjom. Wojnę
polsko-polską obserwowała cała Europa. Czy nie dało się temu zapobiec? Kto
winny jest danej sytuacji? Czy dorośliśmy do demokracji?
Niespokojne przygotowania.
Przygotowania do Marszu Niepodległości rozpoczęły się na kilka miesięcy przed jego początkiem. Największą popularnością cieszył się pochód organizowany przez Młodzież Wszechpolską. Chęć uczestnictwa w tym marszu zapowiedziało kilkanaście tysięcy osób z całej Polski. Wśród nich spora grupa kibiców drużyn piłkarskich. Marsz Niepodległości 2012 czas zacząć. Niestety już od rana dochodziły głosy o cofaniu autokarów z różnej części kraju. Na pochód nie dojechało wiele osób m.in. z Łodzi, Białegostoku, czy Krakowa. Swoje ciekawe przygody mieli także ludzie z miasta Torunia i jego okolic. „Na marsz wyjechaliśmy o 8. Jedziemy dwunastoosobowym busem. Po drodze spotykamy resztę ludzi z Torunia. Co postój podchodzi do nas dwóch starszych nieumundurowanych policjantów i pyta o powrotną drogę.”– mówi Marek z Pigży. Dziewiętnastolatek był wyraźnie zniesmaczony zachowaniem policji.
Marsz. Czas. Start!
Marsz organizowany przez Młodzież
Wszechpolską rusza o 15:30. Miejscem zbiórki było rondo im. Romana Dmowskiego
na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i ulicy Marszałkowskiej. Start z
niewiadomych przyczyn opóźnił się o pół godziny. Od samego początku słychać
pogłoski, o przyszłych starciach z organizacją Antifa. Członkowie tej grupy
przyjechali do Polski głównie z Francji i Wielkiej Brytanii. Po stronie Marszu
Niepodległości stoją zaś Włosi, Czesi oraz Węgrzy. Wokół uczestników pochodu
można zobaczyć niezliczoną ilość radiowozów. Nad porządkiem próbują panować
oddziały policji z całej Polski. Tłum śpiewa Rotę, a niebo staje się co raz
bardziej czerwone od rac.
Prowokacja za prowokacją.
Mija niecałe 10 minut marszu.
Niestety zaczyna być niebezpiecznie. Spora grupa zamaskowanych mężczyzn
rozpoczyna bieg w stronę kordonu policji. W ruch idą race, kamienie oraz kosze
na śmieci. Policja szybko próbuje oddzielić agresywną grupę od reszty marszu.
Wszystko jednak wydaje się dosyć podejrzane. Wśród uczestników marszu szybko
rozchodzą się informacje o rzekomej prowokacji. Kilkunastoosobowa grupa
chuliganów nawet nie została wylegitymowana. Spod kurtek atakujących wyraźnie
widać odznaki i bluzy z napisem „policja”. Ponadto tłum wyraźnie widzi jak
dwóch funkcjonariuszy podpala swój radiowóz. Podobno celem było uzyskanie
większego odszkodowania. Ludzie są zszokowani tym co widzą. Niestety to dopiero
początek awantur. Z środka tłumu wyłania się kilkusetosobowa grupa mężczyzn.
Łatwo rozpoznać, że są to kibice różnych drużyn piłkarskich. Obok siebie stoją fani
m.in. Legii Warszawa, Lech Poznań, Górnika Zabrze i Arki Gdynia. Wygląda to
dosyć dziwnie, ponieważ kibice tych zespołów nie przepadają za sobą. Poruszeni
wszelkiego rodzaju prowokacjami atakują radiowozy policyjne. Oddziały nie dają
sobie rady. Szybko widać odwrót samochodów. Na jednym z nich można zobaczyć
osobę, która skacze po dachu jednego z radiowozów. Policja szybko wstrzymuje
marsz, a chuligani wracają do tłumu. Jeszcze emocje nie opadły, a mundurowi
puszczają gaz łzawiący. Nie odbyło się bez bicia pierwszych lepszych osób
uczestniczących w marszu. Sytuacja po kilkudziesięciu minutach została
opanowana.
Przede wszystkim spokój.
Gorąca atmosfera Dnia Niepodległości
udzieliła się większości społeczeństwa, które zawitało do Warszawy. Po
kilkunastominutowym spokoju, groźba przerwania marszu, nie była już realna.
Policja zezwoliła na kontynuowanie wyznaczonej trasy. Jego dalsza część
przebiegała w sposób pokojowy. W oddali słychać było okrzyki: „Cześć i Chwała Bohaterom”,”
Polska Biało-Czerwoni” oraz „Tylko Polska Narodowa”. Marsz zakończył się pod
pomnikiem Romana Dmowskiego. Większość ludzi rozeszła się do domów.
Co by było, gdyby…
Marsz Narodowców pod hasłem „Odzyskajmy
Polskę” zakończył się około godziny 17:30. Udowodnił nam on, że jesteśmy tylko
nastoletnim demokratycznym państwem. Czy kilka tak wielkich marszów jednego
dnia, to nie za dużo? Kto odpowie za szkody i czy na pewno karę poniosą winni? Ania,
uczestniczka marszu mówi: „Może i nie było do końca bezpiecznie. Jednak mogło
być dużo gorzej. Chodziły plotki, o prawdopodobnych starciach między
agresywnymi uczestnikami marszu, a grupą Antifa. Ci drudzy to ludzie, którzy
mieli nakaz mieć przy sobie białą kominiarkę i nóż”. Takie wypowiedzi mrożą
krew w żyłach. Co by było, gdyby doszło do starcia obydwu grup?
Tomasz Beczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz