wtorek, 6 listopada 2012

Clubbing po polsku


Clubbing to nic innego jak sposób na spędzenie wolnego czasu. Ważne, żeby czas ten był spędzany poza domem, najlepiej w klubie i z konkretnym celem, jakim jest obcowanie z muzyką czy oderwanie się od szarej rzeczywistości. To także przebywanie z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, gustach muzycznych, moda, trend czy zaistnienie wśród otaczających nas mas. Nurt ten zaistniał w świecie w latach 80-tych, a za jednego z jego prekursorów uznaje się Paula Oakenfolda. Początkowo dj-e grali za darmo, jak mówi sam Oakenfold: "Graliśmy z miłości do muzyki."

      Clubbing zawitał do nas zza granicy. Dotarł późno, bo na przełomie lat 80 i 90-tych, a pierwsze imprezy były organizowane nad Wisłą. Prowodyrami clubbing'owego zamieszania stały się warszawskie kluby takie jak Alfa, Dekadent czy Trend. Początkowo przychodziło niewiele osób, głównie z ciekawości. Jednak z czasem ciekawość rosła, co zaowocowało ogromną rzeszą miłośników muzyki klubowej. Kulturę tę postrzegano za nielegalną, uciekała się ona do podziemia, a jej paradoks polegał na tym, że była czymś niszowym a zarazem przyciągającym masy. Z czasem powstawało coraz więcej klubów, co dawało możliwości dla nowych didżejów. Każdy z nich miał swój indywidualny styl i grał to, co pukało mu w sercu. Clubbing kwitł, rozwijał się i przyciągał coraz więcej ludzi. Głównym założeniem była dobra zabawa, o dziwo, bez alkoholu, przy muzyce na najwyższym poziomie.


      Czy obecny clubbing ma właśnie taki wydźwięk? Czy tym charakteryzuje się nasz narodowy styl klubowego bycia? Odpowiedź jest bardzo prosta. Otóż nie!

      Już kilka lat obracam się w tym środowisku, wiem jak to wszystko wyglądało kiedyś i jak wygląda dzisiaj. Śmiało mogę powiedzieć, że nasz clubbing schodzi na psy. Obecnie jest to weekendowe, wielogodzinne imprezowanie w klubie, przynajmniej kilkakrotnie zmienianym w ciągu jednego wieczoru. Są to też drogie wejściówki, niemiła ochrona i wyuzdane małolaty. Do klubu nie chodzi się dla muzyki, zresztą tej prawdziwej już dawno nie ma. Słyszymy komercyjne utwory, które równie dobrze możemy przesłuchać w domowym zaciszu. Didżeje nie grają za darmo, jest to bardziej usługa handlowa niż realizowanie się. Nie grają z miłości do muzyki, lecz dla czystego zysku. W końcu to szafa grająca i to bardziej ludzie decydują to co ma zagrać. Sam jestem dj-em i wiele razy spotykałem się ze zjawiskiem pt. - "Puścisz mi jakąś dobrą nutę?", "Co to jest? Nie znam tego, zmień to!" Dzisiaj chodzi się do klubu tylko po to, by napić się piwa, dwóch, ewentualnie siedmiu. Nie wychodzimy już by przebywać z innymi ludźmi, lecz dać im po zębach. A dlaczego? Bo po prostu oddychają a w nas buzuję spora doza alkoholu.

      A kim są Ci ludzie, którzy mają decydować, co gram? Jak wyglądają?  Standardowy klubowicz to student lub uczeń ostatniej klasy szkoły średniej. Wiek ok. 18-30 lat. Osoby z kasą, na którą zapracowali, lub którą wzięli od rodziców. Modnie ubrane. Połączone jedynie chęcią dobrej zabawy, bez żadnej głębszej ideologii. Jednak coraz częściej możemy zauważyć młodzież około 16 roku życia. Nie istotne, że to jeszcze dziecko. Ważne, że zapłaciło za wejście!  Dzisiaj liczy się tylko promocja i zysk. Ważne, by coś się sprzedało. Widzimy plakaty zachęcające nas licznymi obniżkami alkoholi, które i tak będą drogie, konkursami z tandetnymi nagrodami, pokazami erotycznymi. W końcu teraz tylko goła dupa coś przyciągnie!

      Kilka razy organizowałem imprezy i wiem, czym rządzi się polski rynek. Często stawiam na dobrą muzykę, bo to jest dla mnie najważniejsze w clubbingu. Pewnie was to nie zdziwi, że nie mam ogromnej masy odbiorców, lecz cieszę się, że jest grupa, do której to dociera. Jest wiele klubów gdzie nadal to muzyka decyduje o jego poziomie i z tego niezmiernie się cieszę. Jednak clubbing to nie tylko imprezy w lokalach ale także ogromne masowe eventy. Tymi za to możemy się poszczycić. Mamy wiele festiwali, gdzie zjeżdża się cała śmietanka muzyczna z niemal każdego zakątka świata i gatunku muzycznego m.in. Global Gathering, Goods Kitchen itd. Dla mnie najlepszym przykładem prawdziwego clubbingu i kultury niszowej jest AudioRiver organizowany w moim rodzinnym mieście - Płocku. Artyści prezentują muzykę niezależną ambitną, z podziemia i,co najlepsze, mają ogromną rzeszę odbiorców - tak jak to było kiedyś. Tu ludzi przyciągają artyści, nie promocje. Tylko takie imprezy podbudowują w moich oczach, i nie tylko w moich, opinie o polskim clubbingu. Pokazują, że jednak potrafimy bawić się przy dobrej muzyce.

      Reasumując, można śmiało powiedzieć, że polski clubbing znajduje się na niskim poziomie. W dzisiejszych czasach to nie muzyka decyduje o jego poziomie lecz atrakcje i promocje, które mają przyciągnąć klienta. Chodzimy tylko po to, by wypić "browara"- oczywiście jak najtaniej, "zalać robaka", potańczyć, a przede wszystkim "coś wyrwać." Na chwilę obecną tylko festiwale podbudowują naszą mentalność co do prawdziwego stylu klubowego bycia i pewnie pozostanie tak przez długi czas. 

                                                                                                                                                                                                                                                                   Łukasz Matusiak

6 komentarzy:

  1. W pełni zgadzam się z autorem.
    W dzisiejszych czasach kluby przyciagaja swoich "klientow" zwlaszcza promocjami, znizkami na barze, a nie dobrymi djami, czy dobra muzyka.
    Poziom polskiego clubbingu daje sobie duzo do zyczenia, poniewaz idac ulica ma sie wrazenie ze wszystkie kluby polaczone sa ze soba pod jedno radio. Wszedzie ta sama, slaba, kiczowata muzyka - czesto na tzw. "jedno kopyto".
    Festiwale muzyki niezaleznej sa przez wiekszosc uwazane za zbierawine narkomanow - bo wg ich teorii zeby sluchac techno, trzeba sie nacpac.
    Z taką myśla dużo nie zdziałamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety ,ale muszę zgodzić się z tym, polski clubbing jest na niskim poziomie ,nawet na bardzo niskim.Przykre,ale prawdziwe.Sama odwiedzałam kluby ,widziałam co się dzieje, jedyne co to pozostaje wiele do życzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Również zgadzam się z autorem. Mówiąc szczerze nigdy nie kręcił mnie clubbing, nawet nie zastanawiałam się dlaczego, choć teraz dostrzegam powody dla których tak właśnie było. Niski poziom muzyczny i cała masa "przepitych szesnastolatków", którzy chodzą do klubów tylko dlatego, żeby wyrwać się z domu i narąbać z kolegami. Muzyka schodzi na dalszy plan. Współczesne polskie kluby są synonimem spotkania przy piwie, a nie bawienia się przy dobrych kawałkach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Artykuł ciekawy, wiele trafnych uwag. Nie jestem fanką imprezowania, przerażają mnie tłumy roznegliżowanych i pijanych dziewczyn czy nachalnych, chwiejących się facetów. Zgadzam się ze stwierdzeniem,że do klubu w ówczesnych czasach nie chodzi się dla czy z powodu muzyki. Mam nawet wrażenie,że muzyka jest czymś zupełnie nieistotnym dla wielu imprezowiczów. Popularność i moda na dany klub jest najważniejsza. Niestety, bo modne kluby nie oznaczają dobrego poziomu zabawy. Wręcz przeciwnie. Nie zgadzam się jednak z tezą,że wszyscy didżeje grają muzykę tylko i wyłącznie dla zysku. Znam kilku chłopaków, którzy właśnie tym się zajmują - kochają muzykę. Jednak często tej dobrej,ciekawej muzyki nie mogą puszczać na imprezach, bo ogół pragnie czego innego. Podsumowanie jak najbardziej trafne. Niestety rzeczywistość jest taka, jacy są ludzie ją tworzący. Aby zmienić oblicze polskiego clubbingu należy,więc zacząć od podstaw - od zmiany mentalności polskich klubowiczów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam sie z osobami wyżej. Muzyka klubowa jest na niskim poziomie ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. W zupełności zgadzam się z autorem artykułu. Co prawda, jestem jeszcze młody, ale zdarzyło mi się przebywać w kilku miejscowych klubach. Da się zauważyć, ze grany jest tam w większości jeden gatunek muzyki. Można powiedzieć, że w każdym z tego typu zakątków słychać jeden, ten sam dźwięk. Tego typu miejsca zachęcają różnymi rodzaju zniżkami na barze lub za sam wstęp. Ponadto zapraszane są często ciekawe osobistości, które rozgrzewają parkiety.

    OdpowiedzUsuń