piątek, 7 grudnia 2012

E-sport - zabawa czy sposób na życie?


            

Rozpoczęte nowe tysiąclecie to pasmo wielu niepowodzeń polskich sportowców. Pomijając zawojowanie Europy przez siatkarzy, czy dobre rezultaty piłkarzy ręcznych, nie mamy czym się szczycić na arenie międzynarodowej. Słabe wyniki na Mundialach, czy Igrzyskach Olimpijskich, często powodowały frustrację polskich kibiców. Ludzie siadali więc do komputerów, by tam mścić się na przeciwnikach, we wszelkiego rodzaju symulacjach sportowych. Rozwój e-sportu w Polsce nabrał rozpędu po trzykrotnym zdobyciu mistrzostwa świata przez polskich zawodników Counter-Strike’a . W zeszłym tygodniu przyszedł czas na sukcesy w grze FIFA 12. Wicemistrzem globu został Bartosz „Bartas” Tritt. O sukcesie dwudziestodwulatka zrobiło się bardzo głośno w mediach.

Z czym to się je?

E-sport to nic innego jak zawody rozgrywane na komputerach czy konsolach. Gracze z całej Polski mierzą się w gry: Counter-Strike’a, Fifa, League of Legends, czy World of Warcraft. Dyscyplina ta zaraża młodych ludzi, którzy coraz częściej rozpoznają na ulicach gwiazdy sceny komputerowej. Media bardzo chętnie szczycą się sukcesami polskich zawodników. W Polsce dyscyplina ta jest często traktowana z przymrużeniem oka, jednak w wielu krajach europejskich e-sport jest na porządku dziennym. W Azji zaś zawodnicy uważani są wręcz za celebrytów. Stereotyp maniaka siedzącego przed komputerem kilkanaście godzin, nie wpływa dobrze na rozwój e-sportu. Powoduje on częste wyśmiewanie profesjonalnych graczy posługujących się klawiaturą czy padem. Ludzie nie wiedzą jednak, jak wygląda codzienne życie zawodnika. 

Nie gram w Realu, ale kopać potrafię.

Fifa jest jedną z najbardziej popularnych dziedzin e-sportowych. Ta symulacja piłki nożnej pojawia się na wszystkich największych zawodach na świecie. O dziwo, kluczem do sukcesu w tej dyscyplinie, nie jest kilkugodzinne siedzenie przed komputerem. Można więc powiedzieć, że reguła: „im mniej grasz, tym lepiej ci idzie”, w zupełności się tu sprawdza. Trening polega na rozgrywaniu kilku meczów dziennie. Celem gry jest jak najlepsze wykorzystanie jej błędów. Największym wydarzeniem dla graczy sceny, są turnieje LAN. Zawodnicy wtedy spotykają się oko w oko ze swoimi przeciwnikami. Zawody te obfitują w niesamowitą ilość emocji. Eksplozja radości, płacz,  niecenzuralne słowa – to codzienność dla gracza Fify. Nie ma co się dziwić. Zawodnicy walczą nie tylko o zwycięstwo - stawką są też tytuły, prestiż, czy reprezentowanie kraju na arenie międzynarodowej. Najważniejszymi turniejami dla gracza są m.in.: Mistrzostwa Polski, World Cyber Games, Fifa Interactive World Cup, czy Electronic Sport World Cup. Zawody te cieszą się ogromnym zainteresowaniem graczy z całego świata. Oprócz sławy, atrakcyjne są także nagrody, które można wygrać w takich turniejach. Nagroda dla zwycięzcy FIWC 2012 Francisco Cruza wynosiła 20 000 dolarów. Oprócz tego  dostał on też bilet na galę FIFA. Takie nagrody zachęcają ludzi do uprawiania tego sportu.

Fair Play przede wszystkim

Mimo ogromnej rywalizacji na turniejach panuje przyjazna atmosfera. Arena zmagań turniejowych jest także miejscem spotykania się przyjaciół z różnych części Polski. Mimo rywalizacji, gracze rozgrywając spotkania, pamiętają o zasadzie Fair Play. Często jednak najciekawsze rzeczy dzieją się po turniejach. Gromada gwiazd sceny e-sportowej często postanawia integrować się do rana, a zwycięzca turnieju zwykle część nagrody przepuszcza na świętowanie. Utrzymywanie kontaktu z innymi graczami to jeden z głównych powodów zajmowania się tą dyscypliną.

Co dalej?

Dzięki coraz większym sukcesom międzynarodowym, polska scena staję się bardziej popularna. Nie może jednak ona równać się z zainteresowaniem chociażby u naszych sąsiadów. Turnieje w Niemczech, czy na Ukrainie są wielkim wydarzeniem promocyjnym dla danego miasta. W Polsce zawody te traktowane są niszowo. Może dzięki mediom e-sport stanie się bardziej popularny? Czy kiedykolwiek doczekamy się transmisji zawodów w jakiejkolwiek stacji telewizyjnej? Na te pytania ciężko znaleźć odpowiedź.


Tomasz Beczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz