czwartek, 11 października 2012

Zakłady sportowe - historia prawdziwa


                    Od pewnego czasu obserwuję wciąż rosnącą tendencję do tzw. "obstawiania". Zakłady bukmacherskie istnieją co prawda od zarania dziejów, aczkolwiek w dobie komputeryzacji osiągnęły swoje apogeum popularności. Dla większości ludzi jest to zwykły biznes, charakteryzujący się czerpaniem zysków z matematycznego rachunku prawdopodobieństwa. Nic szczególnego. Jest na świecie tyle interesów, że i taki ma prawo bytu. Istnieje stwierdzenie, że tylko czysty przypadek jest sprawiedliwy, bo nikt w niego nie ingeruje i rządzi się on swoimi prawami. Niestety każda moneta ma dwie strony i jeśli chodzi o zakłady sportowe, to właśnie ciemna strona ma kluczowy wpływ na ich funkcjonowanie. 
                    


                   Zakłady sportowe cieszyły się ogromną popularnością już za czasów starożytnych, gdzie ludzie mogli obstawiać np. walki gladiatorów czy wyścigi rydwanów. Obiektem zakładów może być każde wydarzenie, które można rozstrzygnąć  na min. 2 sposoby. Przykładem jest walka bokserska. Zawodnik albo wygrywa albo przegrywa - 2 opcje rozstrzygnięcia. Pole do działania jest więc ogromne. Można się o tym przekonać wchodząc do pierwszego lepszego punktu i stając przed trudnym wyzwaniem, co tak na prawdę chcemy obstawić, a obstawiać można praktycznie wszystko. Od meczy piłki nożnej, czy koszykówki zaczynając, a kończąc na przysłowiowych (chociaż kto wie ?) walkach kogutów. Jednak w tym, z pozoru, harmonijnym i poukładanym światku czasami zdarzają się pewne sensacje, które na krótko nim wzburzają. I tak możemy od czasu do czasu być świadkami tego jak np. Wisła Kraków przegrywa u siebie w ważnym meczu z Victorią Popowo. Wielu uzna to jako potknięcie, zwykły wypadek przy pracy. Niestety, ludzie maja tę zgubną tendencję do wyjaśniania sobie samemu pewnych rzecz tak, aby wszystko zgadzało się z ich tokiem myślenia. Ja jednak nie sądzę, aby sprawiedliwy przypadek odegrał tu jakąkolwiek role. Oczyma wyobraźni widzę tajemniczego „jegomościa” w kosztownym garniturze rozmawiającego z prezesem klubu. Jest wręczenie czarnej teczki o wiadomej zawartości, serdeczny uścisk dłoni i tyle. Wszyscy wiedzą o co chodzi. Wszyscy na tym finansowo zyskają. Wiadomo, że każdy jesteśmy tylko ludźmi i czasami pokusa łatwych pieniędzy jest zbyt silna aby się jej przeciwstawić. Tak wiele czynników ma wpływ na wyniki iż usprawiedliwienie owych "potknięć" czystym przypadkiem wydaje się być uzasadnione. Wydaje się, lecz niestety nie jest. Wymieniony przeze mnie przykład jest kuriozalny, aczkolwiek chciałem jedynie przedłożyć problem. 
                   

                  Aby przenieść temat na realnym grunt i jednocześnie poprzeć moje słowa, pozwolę sobie przytoczyć aferę we włoskiej Serie A - aferę Calciopoli. Była ( i ciągle jest) jedną z głośniejszych ostatnimi laty. Związek z tą aferą miały czołowe kluby włoskiej ligi. Kupowanie meczy, stosowanie dopingu, wybieranie arbitrów - to tylko niektóre z zarzutów. Mamy więc tutaj jasno przedstawione jak w wypadku zakładów bukmacherskich  funkcjonuje przysłowiowa druga strona medalu. Ta, którą na wszelkie możliwe sposoby starają się zatuszować, a o której dowiadujemy się sporadycznie, szybko jednak o niej zapominając. Można jedynie przypuszczać jak daleko sięgają wpływy ludzi w kosztownych garniturach. Jednak pomimo ogromu władzy nie potrafią oni kontrolować wszystkiego. Wówczas sami  są zmuszeni do tego aby oddać się w ręce ślepego losu, na podstawie którego rzekomo opierają wszelkie swoje działania.
Istotne jest to, aby zdawać sobie sprawę że za święcącymi szyldami zakładów sportowych, kryje się przestępczy półświatek czerpiący ogromne zyski z ludzkiej naiwności. Niestety zakłady i korupcja to praktycznie synonimy i biorąc pod uwagę to do jakiego stopnia rozrosły się w dzisiejszych czasach nie widzę możliwości zakończenia tego związku.

Wiktor Marski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz