Od pewnego
czasu obserwuję wciąż rosnącą tendencję do tzw. "obstawiania". Zakłady
bukmacherskie istnieją co prawda od zarania dziejów, aczkolwiek w dobie
komputeryzacji osiągnęły swoje apogeum popularności. Dla większości ludzi jest
to zwykły biznes, charakteryzujący się czerpaniem zysków z matematycznego
rachunku prawdopodobieństwa. Nic szczególnego. Jest na świecie tyle interesów,
że i taki ma prawo bytu. Istnieje stwierdzenie, że tylko czysty przypadek jest
sprawiedliwy, bo nikt w niego nie ingeruje i rządzi się on swoimi prawami.
Niestety każda moneta ma dwie strony i jeśli chodzi o zakłady sportowe, to
właśnie ciemna strona ma kluczowy wpływ na ich funkcjonowanie.
Zakłady sportowe
cieszyły się ogromną popularnością już za czasów starożytnych, gdzie ludzie
mogli obstawiać np. walki gladiatorów czy wyścigi rydwanów. Obiektem zakładów może
być każde wydarzenie, które można rozstrzygnąć na min. 2 sposoby. Przykładem jest walka
bokserska. Zawodnik albo wygrywa albo przegrywa - 2 opcje rozstrzygnięcia. Pole
do działania jest więc ogromne. Można się o tym przekonać wchodząc do
pierwszego lepszego punktu i stając przed trudnym wyzwaniem, co tak na prawdę
chcemy obstawić, a obstawiać można praktycznie wszystko. Od meczy piłki nożnej,
czy koszykówki zaczynając, a kończąc na przysłowiowych (chociaż kto wie ?)
walkach kogutów. Jednak w tym, z pozoru, harmonijnym i poukładanym światku
czasami zdarzają się pewne sensacje, które na krótko nim wzburzają. I tak możemy
od czasu do czasu być świadkami tego jak np. Wisła Kraków przegrywa u siebie w ważnym
meczu z Victorią Popowo. Wielu uzna to jako potknięcie, zwykły wypadek przy
pracy. Niestety, ludzie maja tę zgubną tendencję do wyjaśniania sobie samemu
pewnych rzecz tak, aby wszystko zgadzało się z ich tokiem myślenia. Ja jednak nie
sądzę, aby sprawiedliwy przypadek odegrał tu jakąkolwiek role. Oczyma wyobraźni
widzę tajemniczego „jegomościa” w kosztownym garniturze rozmawiającego z
prezesem klubu. Jest wręczenie czarnej teczki o wiadomej zawartości, serdeczny
uścisk dłoni i tyle. Wszyscy wiedzą o co chodzi. Wszyscy na tym finansowo
zyskają. Wiadomo, że każdy jesteśmy tylko ludźmi i czasami pokusa łatwych
pieniędzy jest zbyt silna aby się jej przeciwstawić. Tak wiele czynników ma wpływ
na wyniki iż usprawiedliwienie owych "potknięć" czystym przypadkiem wydaje
się być uzasadnione. Wydaje się, lecz niestety nie jest. Wymieniony przeze mnie
przykład jest kuriozalny, aczkolwiek chciałem jedynie przedłożyć problem.
Aby przenieść
temat na realnym grunt i jednocześnie poprzeć moje słowa, pozwolę sobie przytoczyć
aferę we włoskiej Serie A - aferę Calciopoli.
Była ( i ciągle jest) jedną z głośniejszych ostatnimi laty. Związek z tą aferą miały
czołowe kluby włoskiej ligi. Kupowanie meczy, stosowanie dopingu, wybieranie
arbitrów - to tylko niektóre z zarzutów. Mamy więc tutaj jasno przedstawione
jak w wypadku zakładów bukmacherskich
funkcjonuje przysłowiowa druga strona medalu. Ta, którą na wszelkie
możliwe sposoby starają się zatuszować, a o której dowiadujemy się sporadycznie,
szybko jednak o niej zapominając. Można jedynie przypuszczać jak daleko sięgają
wpływy ludzi w kosztownych garniturach. Jednak pomimo ogromu władzy nie potrafią
oni kontrolować wszystkiego. Wówczas sami
są zmuszeni do tego aby oddać się w ręce ślepego losu, na podstawie
którego rzekomo opierają wszelkie swoje działania.
Istotne jest to, aby zdawać sobie sprawę że za święcącymi szyldami zakładów
sportowych, kryje się przestępczy półświatek czerpiący ogromne zyski z ludzkiej
naiwności. Niestety zakłady i korupcja to praktycznie synonimy i biorąc pod uwagę
to do jakiego stopnia rozrosły się w dzisiejszych czasach nie widzę możliwości zakończenia
tego związku.
Wiktor Marski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz