poniedziałek, 8 października 2012

O pięciu takich, co ukradli Europę!


         Piątka przyjaciół z Gdańska przez 33 dni przejechała busem całą Europę Podczas eskapady zobaczyli wiele zapierających dech w piersiach widoków, przeżyli mnóstwo różnorodnych przygód czasem śmiesznych, a czasem przerażających spotkali wielu fascynujących ludzi.

Na co dzień jesteśmy normalnymi ludźmi, robimy to co inni studenci, jednak czasem stajemy się bestiami, nie boimy się realizować swych marzeń. Spakowaliśmy się i wyjechaliśmy- reszta działa się sama- tak  o tym godnym podziwu wyczynie opowiada jeden z  „ pięciu muszkieterów”, Łukasz Myśliński. Wraz z czwórką przyjaciół: Kajetanem Witkowskim, Piotrem Porębskim, Aleksandrem Grązem oraz Jeremim Jasińskim kupił on starego, zardzewiałego, ledwo zipiącego busa, by później po wielomiesięcznych przygotowaniach wyruszyć w swą podróż życia.  To prawda, samochód był w beznadziejnym stanie. Naprawialiśmy go sami, wszystko na ostatnią chwilę, ale udało się nam. Zrobiliśmy nawet łóżko. -wspomina Jeremi. W końcu nastał ten dzień, dwudziesty pierwszy sierpnia. Kolorowy, przeładowany, ale co najważniejsze sprawny bus wyjechał, by przemierzyć osiem tysięcy kilometrów. Planowana trasa- bardzo prosta: z góry na dół, a później znowu do góry. Cel, już trochę bardziej skomplikowany: zobaczyć słynne ukraińskie stepy, wykąpać się w Morzu Czarnym w Rumunii, przeżyć niesamowite przygody w słynnych bułgarskich Złotych Piaskach, zwiedzić antyczną Grecję przejeżdżając przy tym przez nieobliczalną Macedonię oraz Albanię. Następnie droga powrotna do Polski poprzez: górzystą Serbię, słoneczną Chorwację, niesamowitą Słowenię, spokojne Węgry i przyjazną Słowację. Plan został wykonany nawet w 110 %. Dojeżdżając już do Polski, postanowiliśmy zboczyć trochę z trasy i zwiedzić Amsterdam- opowiada Olek Grąz- od zawsze interesował nas klimat ekskluzywnej i liberalnej Holandii. Postanowiliśmy przekonać się, czy to prawda, na własnej skórze.
            Na  kłopoty nie trzeba było czekać długo. Już na Ukrainie nastąpiła pierwsza i jak się okazało jedyna awaria samochodu. Pamiętam, że jechaliśmy bardzo spokojnie po dziurawych drogach w kierunku Lwowa i nagle dobiegł nas przeraźliwie głośny dźwięk silnika. Okazało się, że odpadł nam tłumik. Na szczęście  udało się to naprawić od razu, za pomocą starej, zardzewiałej puszki, kawałka szmatki oraz klucza numer 10.- śmieje się Piotr Porębski- Dalsza część podróży była jednak idealna i co najistotniejsze bezpieczna.
            Przyjaciele żyli razem przez ponad miesiąc na paru metrach kwadratowych, spędzali ze sobą niemal 24 godziny na dobę- to z pewnością dawało wiele radości, lecz również wiązało się z wieloma wyrzeczeniami. To prawda, mimo, iż się przyjaźnimy to bardzo się różnimy i trochę czasu zajęło nam przystosowanie się do ciągłego przebywania w swoim towarzystwie. Po paru kłótniach znaleźliśmy jednak wspólny język.- mówi Łukasz.
            Te 33 dni to z pewnością coś więcej niż wspólnie spędzone wakacje, to wielka przygoda, lecz przede wszystkim wspomnienia, które zostaną w każdym z jej uczestników do końca życia. Dokładnie, nie zapominajmy o głównej idei naszej podróży.- dodaje Kajetan Witkowski-  Z pewnością chcieliśmy zwiedzić każdy z tych krajów, lecz głównym naszym zamiarem było zrobić coś dla siebie, dla naszej przyjaźni. Każdy z nas w przyszłości, mając już swą rodzinę, dom, samochód  przypomni sobie, iż kiedyś spełnił wielkie marzenie, a zrobił to wraz z czwórką innych facetów. Ciekawe co teraz u nich słychać?
        
  Michał Jaworski

1 komentarz:

  1. No, i teraz da się czytać, a nie jak to było na tej stronie na googlach! Bd zaglądać, powodzenia!

    OdpowiedzUsuń