piątek, 12 października 2012

„Wybory w Stanach Zjednoczonych to jawna kpina!"



Na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi w USA wśród mieszkańców zawrzało. Przeglądając programy wyborcze Obamy i Romneya mieszkańcy widzą.. No właśnie, nie widzą nic! Zbuntowany tłum ruszył więc protestować pod Biały Dom.

Kilka tysięcy namiotów, przyczep campingowych oraz wielu zwykłych przechodniów, którzy przejrzeli na oczy i postanowili przyłączyć się do protestujących rodaków. Amerykanie są dziwnym narodem, przez ostatnie kilka miesięcy każdy z nich stawiał się po stronie jednego bądź drugiego kandydata, teraz postanowili połączyć siły i w planach mają zbojkotowanie wyborów! To bez wątpienia byłby wyczyn na skale światową, bojkot wyborów w państwie z największą światową władzą są niemal nie do wyobrażenia! Amerykanie muszą zmienić politykę, szczególnie zagraniczną bo inaczej może dojść do katastrofy!- powiedział nam Stefan Nowak, ambasador USA w Toruniu. Amerykanie mają dość mydlenia oczu, wmawiania im, że to jest złe a to dobre. Jesteśmy wolnym narodem, mamy prawo głosu! – powiedział spotkany na toruńskiej starówce amerykański turysta John.

Czy zbliżające się wielkimi krokami amerykańskie wybory są w stanie zburzyć codzienne życie na całym świecie? Bez wątpienia, Stany Zjednoczone mają tak wielką władzę, że nagła rewolucja w tym kraju mogłaby mieć katastrofalne skutki! Wiele krajów mogłoby się pogrążyć w jeszcze większym kryzysie, chociaż i tak już nie jest łatwo np. w Grecji czy Hiszpanii. Polacy też lekko nie mają – twierdzi Piotr Sikorski, Minister Spraw Zagranicznych. Czy więc mamy czego się obawiać? Który z amerykańskich kandydatów byłby prezydentem, który mógłby pomóc w walce ze światowym kryzysem? Obama, który otwarcie zapowiada, że do 2020 roku na pewno nie wycofa swoich wojsk z państw bliskiego wschodu? Czy może Romney, który na międzynarodowych salonach nie wiele brylował i tak naprawdę nie wiele o nim wiadomo? Może USA właśnie takiego prezydenta potrzebuje? Doświadczonego wiekiem, pełnego nowych pomysłów a przede wszystkim takiego, który złego słowa nie boi się powiedzieć? Na te pytania amerykanie muszą odpowiedzieć sobie sami, do wyborów pozostało 43 dni i naprawdę trudno sobie wyobrazić aby bojkot wyborów naprawdę doszedł do skutku.

Postaramy się przybliżyć Państwu teraz to, o czym w USA trąbi się od wielu tygodni. W trakcie pierwszej, oficjalnej debaty wyborczej prowokacyjne zachowanie aktualnego prezydenta było na ustach całego świata. Romney?! A kim on kurwa jest? Wy naprawdę chcecie żebym został na następną kadencję, dziękuje!- tymi słowami uraczył zgromadzonych na wiecu dziennikarzy Barack Obama. Długo na ripostę Mitta Romneya czekać nie trzeba było. Nie przyszedłem tutaj żeby go pokonać, to za mało. Obama niszczy ten kraj, niszczy wolność na świecie, tylko głupcy pójdą na niego zagłosować. Jak długo można trzymać wojska w Iraku, jak wiele pieniędzy trzeba jeszcze wydać, żeby ich tam utrzymać? Pytał retorycznie lewicowy kandydat. Trudno się z nim nie zgodzić, amerykańskie wojska swoją „misję pokojową” nazywają teraz wakacjami, tylko że w gorszych standardach niż te, do których zdążyli się przyzwyczaić.  Na koniec owej debaty obaj panowie odwrócili się do siebie plecami i wyszli z sali, nie wymieniając nawet spojrzenia.

Kolejne debaty mijały już w spokojniejszej atmosferze, obaj kandydaci zwiedzali USA i opowiadali o swoich planach, na nadchodzącą kadencję. W pierwszych sondażach górą był zdecydowanie Obama, co pokazało jak wielkim zaufaniem darzą go mieszkańcy Stanów Zjednoczonych. Wszystko zmieniło się jednak po kontrowersyjnej wypowiedzi obecnego prezydenta z dnia 12 maja w Bostonie. Jestem dumny z bycia Amerykaninem, jestem dumny, że mogę dowodzić Państwem, które ma najbardziej rozbudowaną infrastrukturę na świecie oraz ludzi, którzy uwierzą w to co się im powie! Po tej wypowiedzi wśród tłumu zapadła cisza, która chwilę później została zmieniona przez ogłuszające gwizdy. Barack Obama tą wypowiedzią stracił bardzo wiele, stracił prowadzenie we wszystkich sondażach. A Mitt Romney? Romney spokojnie się przyglądał, nie udzielał kontrowersyjnych wywiadów a całą sprawę skwitował jednoznacznym stwierdzeniem, Nie do pomyślenia jest, że ten facet jest głową tego narodu. Myślę, że amerykanie już wybrali.

Nic bardziej mylnego, Obama w następnych tygodniach stawał niemalże na głowie aby naprawić swój błąd, a że jak sam powiedział amerykanie są naiwni to już następne sondaże, choć ciągle na korzyść Romneya, to już zdecydowanie mniejszą różnicą. Barack miał rację, ten kraj jest dziwny, mieszkańcy też. Spieprzysz coś, poświecisz oczyma i już masz u stóp cały naród z powrotem, tak być nie może.  Wyborcy po całej aferze mają dość zabaw obojga kandydatów, protestują i protestować będą wciąż jak zapowiadają, pytanie tylko po co? Co to zmieni? Muszą wybrać pomiędzy jednym a drugim a ten, który wygra będzie miał bardzo trudne zadanie, wyciągnąć świat z pogłębiającego się z dnia na dzień kryzysu.

Mateusz Barański

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz